Czy ty zawsze mówisz prawdę? Liane Moriarty - Wielkie Kłamstewka

Tytuł: Wielkie kłamstewka
Autor: Liane Moriarty
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Wydanie: II 
Liczba Stron: 496
Data Premiery: 14. 02. 2017  
   
Madeline, Celeste i Jane – trzy kobiety, których drogi spotkały się ze sobą zupełnie przypadkiem, podczas dni otwartych w jednym z przedszkoli, gdzieś na przedmieściach Sydney.

Wystarczyła chwila by życie tej niewielkiej społeczności zostało zdominowane przez jedną plotkę oraz całą masę niedomówień, dodając do tego jeszcze kobiecą zazdrość i inne z pozoru nic nie znaczące niesnaski pomiędzy rodzicami – nieszczęście gotowe!

Co się tak naprawdę wydarzyło podczas wieczorku integracyjnego? Nic nie jest pewne oprócz tego, że ktoś nie żyje. Czy to było morderstwo zaplanowane z premedytacją, a może tylko nieszczęśliwy wypadek?

Istnieją takie książki, które bardzo ciężko jest zrecenzować w prawidłowy sposób. Z jednej strony wypadałoby przybliżyć choć zarys fabuły, z drugiej natomiast niewiele można powiedzieć, aby za dużo nie zdradzić. To jest właśnie taki przypadek. Trzeba przyznać, że „Wielkie kłamstewka” czyta się bardzo szybko. Dużą zaletą jest sposób w jaki powieść została zbudowana. Budowanie napięcia za pomocą retrospekcji to był strzał w dziesiątkę! Dzięki temu czytelnik ma pełen obraz sytuacji. Może więc sam snuć hipotezy i wyciągać wnioski na temat tego co się wydarzyło. Autorka jednak dołożyła wszelkich starań aby jak najbardziej to zadanie skomplikować. Kiedy zaczęłam przypuszczać, że wiem kto jest sprawcą, a tu nagle pojawia się nowy trop, który po raz kolejny wywraca wszystko do góry nogami. Liane Moriarty jest mistrzynią w wodzeniu czytelnika za nos.

„Wielkie kłamstewka” to powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym, jednak to głos społeczeństwa wysuwa się w niej na pierwszy plan. To właśnie mieszkańcy małej lokalnej społeczności obserwują, a następnie komentują wszystko co się wokół nich dzieję.

Bardzo ważne dla mnie jest aby książki, które czytam niosły za sobą jakieś przesłanie, coś pokazywały. W tym przypadku tak właśnie jest. Poruszanie takich tematów jak przemoc wobec kobiet tak jakby z „drugiego planu” sprawia, że nie jest to w żaden sposób nachalne, a jednocześnie w pewnym momencie czytelnik orientuje się, że zaczyna odczuwać specyficzny rodzaj niepokoju.

„Przyszło jej do głowy, że zło ma wiele płaszczyzn. Bywa małe, jak jej własne krzywdzące uwagi. Niezaproszenie dziecka na urodziny. I większe, jak zostawienie żony z nowo narodzonym maleństwem czy romans z opiekunką własnej pociechy. Było też zło, z jakim Madeline nie miała doświadczenia: okrucieństwo w pokojach hotelowych, przemoc w domach na przedmieściach oraz traktowanie małych dziewczynek jak towar na sprzedaż. ”

Podsumowując „Wielkie kłamstewka” to opowieść, która porywa od pierwszej strony i zastaje z czytelnikiem znacznie dłużej niż do ostatniej strony.

Polecam!

Komentarze

  1. Nie czytałam tej książki, ale miałam na nią ochotę, więc myślę, że w przyszłości znajdzie miejsce na mojej półce :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki jeszcze nie czytałam, ale oglądałam serial i był świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! To lektura wprost idealna na długie jesienne wieczory.

      Usuń
  3. Uwielbiam serial. Jest fantastyczny, a aktorzy zostali świetnie dobrani do swoich ról. Gdybym nie oglądała serialu, zapewne przeczytałabym książkę. Sądzę jednak, że w tym przypadku trzeba wybrać, bo jednak cały koncept opiera się na tej świetnie zbudowanej fabule i tajemnicy, jaka kryje się za wieczorkiem integracyjnym. Dlatego książki nie przeczytam, ale czuję, że jest tak dobra, jak piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację w tym przypadku chodzi głównie o ten element zaskoczenia. Uważam jednak, że zawsze warto znać pierwowzór.

      Usuń

Prześlij komentarz